Rewolwer i…

gallery_(16)

gallery_(16)

gallery_(16)

Nasze Muzeum otrzymało niedawno dosyć osobliwy prezent. To melonik znanej wiedeńskiej firmy P&C Habig. Oryginalne muzealium natychmiast trafiło do Sypialni Hrabiego i jest eksponowane wraz z innymi częściami garderoby eleganta z XIX wieku.

Melonik zawdzięcza swoją nazwę owocowi. Połówkę melona przypomina półkoliste denko kapelusza z niewielkim rondem. Wykonywany był z czarnego filcu (wełna owcza), wykańczany w środku jedwabną podszewką i wzmacniany taśmą z rypsu lub skóry. Święcił triumfy na całym świecie, a nosili go zarówno urzędnicy londyńskiego „City”, agenci rosyjskiej policji czy też aktorzy, np. Charlie Chaplin. Do dziś chodzą w nich z powodzeniem Boliwijki. Meloniki powracają również na wybiegi mody. Ostatnio lansował je słynny francuski dom mody Hermès. Bez melonika nie byłoby popularnego serialu telewizyjnego z lat 60. XX wieku „Rewolwer i melonik”. Nie byłoby także słynnego prof. Filutka wymyślonego przez Zbigniewa Lengrena dla tygodnika „Przekrój”.

Melonik można śmiało uznać za element stroju narodowego Brytyjczyków, skoro doczekał się on przezwiska, które z czasem zamieniło się w nazwę tego nakrycia głowy. To coke lub billy coke. Określenie pochodzi od nazwiska brytyjskiego polityka Wiliama Coke’a. Działacz, odpowiedzialny w XIX wieku za szereg reform związanych z rolnictwem, szukał w swoim czasie odpowiedniego kapelusza dla gajowych. Wybór padł właśnie na meloniki. Podejrzewamy jednak, że nie były to wyroby tak ekskluzywnej marki, jak melonik, którym możemy pochwalić się w Kozłówce.

„Nasz” melonik powstał w firmie kapeluszniczej założonej w roku 1853 przez Petera Habiga. Wkrótce do spółki dołączył jego brat, Carl. Dzięki korzystnemu mariażowi Petera, braciom udało się wejść w posiadanie małego sklepu w Wiedniu. Interes prosperował dobrze, bo już w roku 1870 firma zdobyła złoty medal na wystawie w Kassel, a w trzy lata później nagrodę na Światowej Wystawie w Wiedniu. W latach 80. XIX wieku logo P&C Habig zdobiło frontony trzech dużych sklepów w centrum Wiednia. To tu swoje kapelusze zamawiali królowie i książęta z całej Europy. Kolejne lata to pasmo nieustających sukcesów i zdobycie pozycji lidera w produkcji nakryć głowy w Stanach Zjednoczonych.

Peter Habig był biznesmanem, ale także społecznikiem. Do wiedeńskiego Muzeum Techniki przekazał własny warsztat do wyrobu kapeluszy. Za swoje zasługi otrzymał m.in. Order Franciszka Józefa, Order Żelaznej Korony oraz Krzyż Kawalerski Francuskiej Legii Honorowej. Zmarł w roku 1916 i został pochowany na Cmentarzu Centralnym w Wiedniu.

Rozwój firmy pokrzyżowały kryzys gospodarczy i wojny. Warto jednak wspomnieć, że już w 1944 roku P&C Habig były jednym z pierwszych zakładów, które rozpoczęły produkcję. Kapelusz można było nabyć w zamian za karty odzieżowe i talony żywnościowe. Najwięcej zleceń dotyczyło wówczas jednak naprawy starych kapeluszy.

Firma z piękną tradycją działa do dziś. Spadkobierczynią jej spuścizny jest Barbara Habig, projektantka i ceniona modystka.

Melonik, którym chwalimy się od niedawna w Kozłówce, został zakupiony przez M. Dobrowolskiego w sklepie modniarskim S. Januszewskiego w Lublinie. Takie informacje figurują na jedwabnej podszewce. Dają nam one szansę do kolejnych poszukiwań i – być może – kolejnej fascynującej opowieści?

Opr. Monika Januszek-Surdacka

Alert Systemowy